środa, 30 czerwca 2010

Właśnie mija 3ci dzień mojego tutaj, pobytu. Z nowości – to od dwóch dni walczę z dolegliwościami żołądkowymi – to taki typowy okres przystosowawczy ;). Dziś już jest lepiej. Jutro, mam nadzieję, będzie całkiem dobrze;)

Na czym to ostatni skończyliśmy? No tak, przyleciałam. Przyjechał po mnie samochód. Wsiadam- myślałam, że nie zaskoczy mnie już żaden sposób jego prowadzenia, (wspominając choćby Amerykę Południową czy Azję bardziej na wschód) a jednak. Tu oprócz barku znaków drogowych, braku obowiązku prawa jazdy (a raczej kompletnego braku jego przesterzegania), tłumów przechodniów, samochodów, rowerów, motocykli wymieszanych w samowolce drogowej (choć od czasu do czasu pojawiali się sterujący ruchem wojskowi) dochodzi stan dróg. Drogi nie mają asfaltu, dziury, kamienie w centrum miasta nie robią wrażenia przy ogromych, metrowych wyrwach w drogach, obok, których się przejeżdża, na którymi się parkuję.

Tu aż prosi się o zdjęcie – o które zresztą pytał Boski. No proste to nie jest i nie będzie. Robienie zdjęć w centrum Kabulu przez białą, blondynowatą kobietę na razie graniczy z cudem. Za wcześniej na ostre harce. W każdej chwili aparat może zostać skonfiskowany przez rozsiane po całym mieście wojska, poza tym robienie zdjęć zwraca uwagę – a tego, jak mnie poinformowano, lepiej nie robić.

O co mi chodzi? Na co te wszystkie ostrożności ? Rzecz w tym, że Kabul, jak i inne miasta Afganistanu w których nie toczy się wojna są bezpieczne nierzadko tak jak miasta w Europie – należy jednak ściśle trzymać się zasad tu panujących. Zasady dopiero poznaję. Dziś sprzedam wam 4:

1. nigdzie, pod żadnym pozorem nie należy chodzić samemu jeśli jest się cudzoziemcem, zawsze musi być ktoś z Tobą, najlepiej, aby był to afgański mężczyzna

2. Od 9 am do 12 am (mniej więcej) nie należy się panoszyć po najbardziej zatłoczonych rejonach miasta, wtedy najczęściej samobójczy bombiarze atakują

3. Jeśli jesteś kobietą, nie patrz na mężczyzn, w ogóle jeśli jesteś cudzoziemcem – nie patrz, nie gap się.

4. Jeszcze- kobieto – zakryj włosy, nie pokazuj ramion, bioder, ani kształtów.

W związku z tym, że zdjęcia są pożądane – pokażę wam siebie w nowym wydaniu ;)




















Ciąg dlaszy - dojechałam do hotelu, oto jak wyglądała jego brama (następnym razem pokażę wam jak hotel wygląda za bramą)

















Za tą ścianą są drzwi, za którymi stoją następni panowie z bronią, przeszukują każdego, za każdym razem po czym wpuszczają na teren kampusu. A w kampusie życie nie ma nic wspólnego z tym co widać przed bramą. Można zdjąć szal z głowy, zamówić obiad i zjeść go w europejskim towarzystwie.

Pokój, który dostałam jest przyjemny i przestronny, mam łóżko, mam łazienkę w europejskim standardzie, w pokoju jest klimatyzcja i dodatkowypokój z fotelami i afgańską tv;).

Pytanie jak się przemieszczam? Otóż należy uważać na Afgańskie taksówki w Kabulu – istenieją serwisy samochodowe, które gwarantują bezpiczny przewóz cudzoziemców. Są rzecz jasna droższe niż normalna taksówka, ale bezpieczne. Ja póki co korzystam z gościnności Afgańskich przyjaciół, którzy zabezpieczają mój transport po Kabulu.

Obyłam się dziś bez jedzenia… sami wiecie ;) czas więc na nocną regernacje, tu już prawie północ – różnica międzu polskim i afgańkim czasem to 2,5 godziny (2,5 godziny jestem starsza).

No to co – do znowu ;)

Z Kabulu – wasza blondyna

Dyta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz