środa, 7 lipca 2010

Afgańskie kobiety

Inną sprawą, która może ciekawić w kulturze radykalnego Islamu są kobiety, ich miejsce i rola tutaj. Zwykłam powtarzać, że ludzie wszędzie są tacy sami tylko ramy obyczajowe się różnią. Tu jest podobnie.

Bedąc ten krótki czas w Afghanistanie, zdążyłam poznać sporo różnych kobiet. Każda z nich miała za sobą inną hitsorię, inne doświadczenia inne podejście do świata, zasad religii czy tradycji.

Poznałam kobiety, które są wyedukowane i takie, które nie potrafią czytać i pisać.

I pewnie od tego powinnam zacząć. Biorąc pod uwagę całą populację Afghańską, procent osób piśminnych to 27. Z czego na większości terenów tego kraju faworyzuje się chłopców – to oni idą do szkół, to oni są szansą dla rodziny. Ciągle jeszcze wiele rodzin jest nieszczęśliwych wraz z narodzinami córki. Tak jest na zdecydowanej większości terenów wiejskich. Jednak w miastach, gdzie sytuacja materialna ludzi jest o niebo lepsza, gdzie jest większy dostęp do edukacji i gdzie dostępne są środki masowego przekazu - kobiety i dziwczynki mogą żyć na wzgędnie normalnym poziomie.

Zgodnie z zasadami Islamu, kobiety winna zasłaniać swoje ciało – to już wiecie, powinna słuchać męże, dbać o rodzinę i jej się poświęcać. Z tym, że ile kobiet tyle przypadków.











































Z Afganistanu, wasza blondyna

DYta


























Uwaga miny

Afganistan to podobno najberdziej zaminonwany kraj na świecie, dlatego nie ma co zgrywać hojraka i zapuszczać się w tereny, które nie są zbadana lub są określane jako ryzykowne. Zostawmy to specjalistom. Wczoraj miałam okazję zobaczyć jak baza takich spacjalistów wygląda.





























No i wyobry – żeby nie było, byłam ;)




























Z Afganistanu, wasza blondyna

Dyta

Qargha

Moi Kochani, nie było mnie trochę a to dlatego, że z internetem w podróży różnie to bywa;) W związku z tym, dziś będzie hurtowo.

Pierwsze, zdaję wam relację z tego co dookoła. Wyobraźcie więc sobie, że tutaj można zjeść, można popływać rowerkiem wodnym, można zrelaksować się na łonie natury, a nawet.... popływać w wpław - i to będąc kobietą ;) Moi towarzysze mowili mi, że jestem pierwszą, która pływała w Afganistanie – w to nie wierze – wierze natomiast, że byłam pierwszą, którą wiedzieli J Miejsca nazywa się Qargha.

Pod spodem macie całą galerię. Dołączcie do tego wszystkiego cudowną pogodą, niezwykle przyjaźnie nastawionych ludzi – bardzo gościnnych. Tu jest trochę tak jak w Polsce – Gość w dom, Bóg w dom – tyle, że inny Bóg ;) I jeszcze zastaw się, a postaw się. Nie jestem tu długo – a naprawdę wielokrotnie doświadczyłam niezwykłej gościnności, graniczącej z poświęceniem.

Na przykład gdy popraosiłam o pomoc w wymianie waluty – konkretnie Euro, znajomy Afganiczyk nic nie mówił tylko pojechał. Okazało się, że jechał prawie 30 km, aby mi jak najszybciej załatwić sprawę – bo gość go poprosił. To tak na przykład. Tego typu sytuacji jest codziennie kilka. Takiemu przybyszowi Afgańczycy oddają co najlepsze – gdy na przykład podano mi się paczkę ciastek pierwszego dnia, zjadłam jedno, albo dwa ;) – to następnego dnia dostałam nową paczkę, a tamtą dokończyli domowinicy (staram się wytłumaczyć generalną zasadę – ale wszystko na faktach ;)

Apropos waluty jeszcze – właściwie, to funkcjonują2 waluty. Afghani i dolary. Zarówno jedną jak i drugą walutą może zapłacić praktycznie wszędzie. Kurs walut w każdym sklepie to 50 Afgh za 1 Dolara J

Dobra nie ględze już. Pooglądajcie jak jest pięknie ;)










piątek, 2 lipca 2010

Afgan od nowa

Tak jak obiecałam na samym początku zobaczycie jak przyjemnie wygląda od wewnątrz hotel w którym mieszkam.



















Ponadto, wczoraj udało mi się oglądać Kabul i okolice z poza hotelowego okna. I wtym momencia zaczyna się niejako obalanie mitów, które dość głęboko utkwiły w naszych umysłach. Myśląc Afghnistan, myślimy wojna. To prawda, trzeba uważać, ale życie toczy się tam normalnym biegiem J










































I jeszcze... Afghanistan ma w sobie coś co mnie osobiście, po prostu rusza!































Z Kabulu, wasza blondyna za kierownicą















Dyta

środa, 30 czerwca 2010

Właśnie mija 3ci dzień mojego tutaj, pobytu. Z nowości – to od dwóch dni walczę z dolegliwościami żołądkowymi – to taki typowy okres przystosowawczy ;). Dziś już jest lepiej. Jutro, mam nadzieję, będzie całkiem dobrze;)

Na czym to ostatni skończyliśmy? No tak, przyleciałam. Przyjechał po mnie samochód. Wsiadam- myślałam, że nie zaskoczy mnie już żaden sposób jego prowadzenia, (wspominając choćby Amerykę Południową czy Azję bardziej na wschód) a jednak. Tu oprócz barku znaków drogowych, braku obowiązku prawa jazdy (a raczej kompletnego braku jego przesterzegania), tłumów przechodniów, samochodów, rowerów, motocykli wymieszanych w samowolce drogowej (choć od czasu do czasu pojawiali się sterujący ruchem wojskowi) dochodzi stan dróg. Drogi nie mają asfaltu, dziury, kamienie w centrum miasta nie robią wrażenia przy ogromych, metrowych wyrwach w drogach, obok, których się przejeżdża, na którymi się parkuję.

Tu aż prosi się o zdjęcie – o które zresztą pytał Boski. No proste to nie jest i nie będzie. Robienie zdjęć w centrum Kabulu przez białą, blondynowatą kobietę na razie graniczy z cudem. Za wcześniej na ostre harce. W każdej chwili aparat może zostać skonfiskowany przez rozsiane po całym mieście wojska, poza tym robienie zdjęć zwraca uwagę – a tego, jak mnie poinformowano, lepiej nie robić.

O co mi chodzi? Na co te wszystkie ostrożności ? Rzecz w tym, że Kabul, jak i inne miasta Afganistanu w których nie toczy się wojna są bezpieczne nierzadko tak jak miasta w Europie – należy jednak ściśle trzymać się zasad tu panujących. Zasady dopiero poznaję. Dziś sprzedam wam 4:

1. nigdzie, pod żadnym pozorem nie należy chodzić samemu jeśli jest się cudzoziemcem, zawsze musi być ktoś z Tobą, najlepiej, aby był to afgański mężczyzna

2. Od 9 am do 12 am (mniej więcej) nie należy się panoszyć po najbardziej zatłoczonych rejonach miasta, wtedy najczęściej samobójczy bombiarze atakują

3. Jeśli jesteś kobietą, nie patrz na mężczyzn, w ogóle jeśli jesteś cudzoziemcem – nie patrz, nie gap się.

4. Jeszcze- kobieto – zakryj włosy, nie pokazuj ramion, bioder, ani kształtów.

W związku z tym, że zdjęcia są pożądane – pokażę wam siebie w nowym wydaniu ;)




















Ciąg dlaszy - dojechałam do hotelu, oto jak wyglądała jego brama (następnym razem pokażę wam jak hotel wygląda za bramą)

















Za tą ścianą są drzwi, za którymi stoją następni panowie z bronią, przeszukują każdego, za każdym razem po czym wpuszczają na teren kampusu. A w kampusie życie nie ma nic wspólnego z tym co widać przed bramą. Można zdjąć szal z głowy, zamówić obiad i zjeść go w europejskim towarzystwie.

Pokój, który dostałam jest przyjemny i przestronny, mam łóżko, mam łazienkę w europejskim standardzie, w pokoju jest klimatyzcja i dodatkowypokój z fotelami i afgańską tv;).

Pytanie jak się przemieszczam? Otóż należy uważać na Afgańskie taksówki w Kabulu – istenieją serwisy samochodowe, które gwarantują bezpiczny przewóz cudzoziemców. Są rzecz jasna droższe niż normalna taksówka, ale bezpieczne. Ja póki co korzystam z gościnności Afgańskich przyjaciół, którzy zabezpieczają mój transport po Kabulu.

Obyłam się dziś bez jedzenia… sami wiecie ;) czas więc na nocną regernacje, tu już prawie północ – różnica międzu polskim i afgańkim czasem to 2,5 godziny (2,5 godziny jestem starsza).

No to co – do znowu ;)

Z Kabulu – wasza blondyna

Dyta

poniedziałek, 28 czerwca 2010

Kochani! J

Już na miejscu, już pełną piersią oddycham Afgańskim powietrzem. Mam łóżko, „pożyczony” internet czyli wiem, że żyję.

Na pewno martwiliście się o mnie ;) czy i w jakim stanie dolecę. Jest ok ;) Podróż przebiegła raczej bez problemowo. Wylatywałam z Frankfurtu bezpośrednio do Kabulu. Już na lotnisku, czekając na odprawę, byłam zaskoczona faktem, że zdecydowana większość czekających razem ze mną (szczególnie kobiet) dość swobodnie odnosiła się poprzez swój wygląd do tradycji islamskich. Mężczyźni ubrani byli w typowe europejskie stroje, kobiety również - choć widać było pewną zgodność w ich ubiorze (długie rękawy, dłuższe bluzki lub koszule zasłaniające biodra przynajmniej do połowy, większość jednak nie miała zasłoniętych ani włosów ani tym bardziej twarzy). Sama również zaopatrzyłam się w podobną dzianinę i pod tym względem nie odbiegałam od normy. Co innego cała reszta ;) Na pokład wsiadałam jako jedyna biała, jedyna blondynka, w dodatku jedyna kobieta podróżująca samotnie. Islam zakłada, że kobieta nie powinna samotnie podróżować, powinien towarzyszyć jej bliski, męski krewny, pewnie dlatego czułam się dość odizolowana. Unikano mojego wzroku, nikt nie nawiązywał rozmowy ani jakiegokolwiek kontaktu. Co więcej, mimo pełnego samolotu obok mnie, z jednej strony miejsce było wolne a z drugiej strony znajdowało się przejście (za przejściem siedziały 2 kobiety, i za wspomnianym wolnym miejscem również kobiety). Zamieszanie wokół mojej osoby zaczęło się dopiero wtedy, kiedy okazało się, że brakuje jednego miejsca (prawdopodobnie wydrukowano 2 bilety z tym samym numerem). Stanęli więc nade mną stuardessa wraz z męskim osobnikiem. Ten z pewnym przerażeniem właśnie miał siadać na wolnym miejscu, kiedy wspomniane przed chwilą kobiety tak przeorganizowały układ siedzeń w samolocie, że siedziałam w otoczeniu dwóch z nich. Podobno uratowały w ten sposób mój honor. Honor więc został uratowany a ja nie czułam się już tak samotnie –siedzące obok mnie Panie, zaczęły tłumaczyć mi zasady panujące konkretnie w tym samolocie.

Okazało się, że większość osób na pokładzie mieszka na stałe w różnych krajach Europy i właśnie odwiedza Afganistan w ramach urlopu, wakacji albo uroczystości rodzinnych. Pomyślałam – bardzo dobrze, trafiam w sezon urlopowy ;) Inną grupę podróżujących stanowili ci, którzy właśnie wracali do Afganistanu z odwiedzin swoich krewnych w Europie.

Europejski „styl” znikał wraz z upływającym czasem lotu. Znowu tyczyło się to głownie kobiet. Po kolei zakładały dodatkowe, zwiewne, długie ubrania oraz szale zakrywające włosy. Sama zrobiłam to samo. Przyjęły mnie J. Z samolotu nie wysiadła ani jedna dorosła kobieta, która nie miała przysłoniętych włosów.

Czyli już wiecie, wylądowaliśmy. Jeszcze tylko kolejka, sprawdzian dokumentów, zdjęcie zrobione czymś w rodzaju kamery i mogłam udać się po bagaż. Tu cała masa pomocników od bagażu. Nie zdecydowałam się na pomoc. Poradzono mi wcześniej, że tak jest najbezpieczniej. Z rzeczy formalnych musiałam jeszcze zorganizować Identity Card, na czas pobytu w Afganistanie. Tego niestety nie udało mi się załatwić, ze względu na to, że osoba odpowiedzialna za wydawanie wspomniany kart, była nieobecna – kazano mi przyjść na następny dzień. Zobaczymy czy się uda;).

Na lotnisko w Kabulu nie ma prawa wejść żaden cywil. Większość osób czaka na „parkingu D”. Odebrać z lotniska mieli mnie zaprzyjaźnieni ze wspomnianą grupą mediów Afgańczycy. Zanim jednak znalazłam parking D….

To jest tak, że nie oda razu człowiek jest świadom miejsca tego parkingu, trzeba przejść przez szereg dobrze chronionych bram aby wreszcie „się odnaleźć”. Zajęło mi to dobre 20 minut jednak udało się. Wsiadłam do samochodu.

Tu przerwał, lecz róg trzymał, wszystkim się zdawało … - chcę powiedzieć, że należy mi się właśnie solidny odpoczynek.

O pierwszych widokach Afgańskich napiszę jak najszybciej ! ;)

Z Kabulu, wasza blondyna,

Dyta J

krótkie problemy techniczne

nie mogłam odpalić konta i dlatego pisałam wcześniej nie pod swoim nickiem, ale od teraz powinno być wszystko w prządku.